Spotykam was, gdy już nie żyjecie. Znam zakończenie wszystkich historii, łącznie z moją własną.
Lubię mówić, że jestem przedsiębiorcą pogrzebowym z rodowodem: w moich żyłach, lekko licząc, płynie krew dziewięciu pokoleń przedstawicieli tego fachu.
Jako dziecko bawiłem się w chowanego wśród trumien i nieboszczyków. „Caleb, nie huśtaj się na krześle. Pochowałem dzieciaka w twoim wieku, który w taki sposób przewrócił się i skręcił kark” – słyszałem od dziadka.
Gdy dorosłem, chciałem odejść z rodzinnego biznesu tak daleko, jak się tylko dało. Pragnąłem zmieniać świat, a jak miałbym to robić, skoro wszyscy ludzie, z którymi pracowałem, byli… martwi?
Wiem jednak, że boicie się śmierci. Wolicie udawać, że jej nie ma. Chcecie, by wychodziła tylnymi drzwiami. Powierzacie ją specjalistom. A zatem jestem. Opowiem wam, jak to będzie wyglądać krok po kroku. O balsamowaniu, ubieraniu do trumny, czuwaniu przy zwłokach. O ostatniej drodze, w którą bez wątpienia zabiorę każdego z was.
Ale dziś zapraszam was do domu pogrzebowego. Poznajcie jego tajniki i dowiedzcie się, jak praca ze śmiercią uratowała mi życie.
Podobno recenzję powinno się zacząć od pozytywów, więc muszę wam powiedzieć, że ta książka jest cudownie wydana. Twarda oprawa to jeszcze nic, bo w środku każdy rozdział oddzielony jest od innych kartką z wizerunkiem, który przypomina trumnę z małym samochodzikiem pogrzebowym. Może nie jest to coś, co kojarzy się z urokiem, ale z pewnością pasuje do tej książki i nadaje jej charakteru.
I niestety, to tyle, jeśli chodzi o zachwyty. Moja opinia jest bardzo subiektywna, a książka z pewnością spodoba się tym czytelnikom, którzy lubią czytać filozoficzne wywody na temat umierania, nieba/piekła i szeroko pojętej moralności. Zachwyceni też będą fani bloga Wilde'a, ponieważ ta książka jest w dużej mierze autobiografią (dowiadujemy się o tym, że Caleb chciał być kiedyś misjonarzem, a także o jego problemach z bezpłodnością).
\
Ale czy tego się spodziewałam? Zdecydowanie nie. Czuję się nawet trochę oszukana, bo sam opis mówi "Opowiem wam, jak to będzie wyglądać krok po kroku. O balsamowaniu, ubieraniu do trumny, czuwaniu przy zwłokach", a tak naprawdę jest o tym tylko kilkanaście zdań. Liczyłam na gorszącą, ale taż fascynującą książkę o tym, jak wygląda proces balsamowania, kremowania, przygotowywania nieboszczyka na ostatnią drogę, a dostałam autobiografię pełną pytań powiązanych z wiarą i przesądami.
Ja jestem zawiedziona i bardzo się cieszyłam, gdy zakończyłam czytanie tej lektury, ponieważ była dla mnie niezwykle nużąca i właściwie wszystkie rozdziały traktowały o tym samym. Nie polecam jej tym, którzy chcą dowiedzieć się czegoś o zawodzie przedsiębiorcy pogrzebowego.