
Nie wiem czy to kiedyś była moja lektura, ale wiem, że wypożyczałam ją z szkolnej biblioteki i przeczytałam jednym tchem. Kilka lat później, gdy byłam chora, przeczytałam ją kolejny raz i ubawiła mnie tak samo. Teraz poluję na własny egzemplarz, ponieważ brakuje mi tych beztroskich chwil w Bullerbyn. Pamiętam jak sfatygowany był egzemplarz tej książki. Kartki wyłaziły wszędzie. Chciałabym kupić tę powieść nową i patrzeć jak starzeje się ze mną i jak moje dzieci zostawiają na niej ślady swojego użytkowania.

W bibliotece w mojej podstawówce wisiała lista lektur dla każdej klasy. Ta książka nie była przeznaczona dla mojego rocznika, ale wypożyczyłam ją, bo tak mi się chciało. Później ją oddałam, bo straciłam ochotę na jej lekturę. Nie pamiętam dlaczego podeszłam do niej drugi raz. W sumie nie pamiętam o czym mówiła, ale pamiętam moje wzruszenie po śmierci jednego z braci i drogę do raju drugiego.
Jedyna książka, nad którą płakałam tak ogromnie, że prawie spadłam z łóżka. Historia tych chłopców była wspaniała, a Nemeczek to mój książkowy mąż (pomijając fakt, że miał jakieś dwanaście lat lub mniej). Do tego, gdy polonistka opowiedziała nam o tym, jak autor przemycał tę powieść z obozu, zauroczyłam się nią jeszcze bardziej.
To była jedna z lektur, przy których wynudziłam się na początku jak mops. Poczułam dorosłą stronę czytelnictwa, ale przebrnęłam przez nudny początek i zakochałam się w tym zaradnym żeglarzu, który pokonał tyle przeciwności. Cieszyłam się każdym jego sukcesem. Wielowątkowa, rozbudowana i mądra historia. Gdy zobaczyłam, że wydawnictwo MG wydało tę książkę ponownie i to w tak pięknej okładce, stwierdziłam, że grzechem byłoby jej nie mieć w swojej biblioteczce. Przyznam, że w dzieciństwie wydawała mi się tysiąc razy grubsza!
Pierwsza książka w moim życiu, którą przeczytałam w jeden dzień. Zaczęłam ją rozłożona przez gorączkę. To był jeszcze ten czas, gdy mama robiła okłady z zimnych ręczników i podawała syrop przez strzykawkę. Zakochałam się w historii tej dziewczynki i jej przyjaciół. Nie mogłam się oderwać!
Do dziś kocham moją polonistkę za tę książkę. Wiem, że zadała ją tuż przed wakacjami i nie zdążyliśmy jej omówić. Pewnie tylko ja z całej klasy ją przeczytałam, ale przebieg tej historii mnie zauroczył. Pierwszy raz zobaczyłam co to jest zwrot akcji i jakie emocje wywołuje w czytelniku. Piękna i wzruszająca książka.
Tak jak wszyscy narzekają na Sienkiewicza, ja pokochałam nawet "Quo vadis"! Przeczytałam je w podstawówce, chociaż było ono lekturą w gimnazjum, dlatego nie będę jej tutaj wymieniać osobno. Zakochałam się też w przygodach Stasia i Nel. Uwielbiam polski film na podstawie książki i pamiętam sylwestrowy wieczór, gdy kończyłam czytać tę książkę. Nawet fajerwerki nie mogły mnie od niej oderwać!

Książka przy której pierwszy raz poznałam coś takiego jak irytujący bohater. Do tego dramatyczne momenty z Aslanem, ugh! Uwielbiałam tę książkę. Wiem, że miałam też podejście do drugiej części (a to musi znaczyć, że bardzo mi się podobało), ale nie dobrnęłam nawet do połowy. Filmu też nigdy nie widziałam w całości, wolę książkę.
A Wy macie jakieś ukochane lektury z dzieciństwa? Czytaliście te książki? Też Wam się spodobały?
Ja również kocham Opowieści z Narnii, Dzieci z Bulerbyn oraz Przypadki Robinsona Crusoe :D Chociaż żadna z nich nie była moją lekturą. Za to W pustyni i w puszczy dla mnie było koszmarem. Ciągnęło mi się niemiłosiernie, zasypiałam podczas czytania. Cudem przez nią przebrnęłam :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne posty
Julka z julyinthebookland.blogspot.com
Aż mi przypomniałaś o Tajemniczym Ogrodzie i Braciach Lwie Serce! Kochałam obie lektury! Obecnie nie podchodzę do szkolnych książek tak optymistycznie... :)
OdpowiedzUsuńPrzypadki Robinsona rzeczywiście mają przepiękna okładkę!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale nie przepadałam za "Dzieci z Bullerbyn" xD
OdpowiedzUsuńhttps://fuukor-wam-poczyta.blogspot.com