Follow Us @soratemplates

sobota, 26 maja 2018

ZAWSZE MIESZKAŁYŚMY W ZAMKU


Niesamowita gotycka opowieść autorki Nawiedzonego Domu na Wzgórzu!

Merricat Blackwood wraz z siostrą Constance i wujem Julianem zamieszkują rodzinną posiadłość. Nie tak dawno temu rodzina liczyła siedmiu członków – do czasu, kiedy pewnej nocy do cukiernicy trafiła śmiertelna dawka arszeniku. Uwolniona od zarzutu morderstwa Constance wróciła do domu, gdzie Merricat robi wszystko, by uchronić ją przed natarczywością i wrogością miejscowej społeczności. Dni upływają w dosyć szczęśliwym odosobnieniu, aż pewnego dnia do posiadłości przybywa kuzyn Charles…



"Nawiedzony dom na wzgórzu" zebrał mnóstwo skrajnych opinii. Jedni mówili, że jest beznadziejny, a inni, że to jedno z najwybitniejszych dzieł gatunku. Zdecydowanie stanęłam po stronie tych drugich. Do dziś, gdy myślę o tych cudownych, gotyckich opisach i o atmosferze, która osnuwała całą powieść, mam ciarki na plecach. Czy "Zawsze mieszkałyśmy w zamku" dorównuje swojej poprzedniczce?

Nie wiem. Minął prawie miesiąc od przeczytania przeze mnie tej książki i nadal nie mam pojęcia! To było coś dziwnego... Ale chyba w ten dobry sposób. Na początku było trochę nudno, ale jednak tajemniczo. Później, gdy pojawił się ten śmieszny kuzyn, myślałam: o nie, to robi się jakieś przewidywalne, wyczuwam aferę w stylu Mody na sukces... Ale nie! Przez jedno, pozornie drobne wydarzenie wszystko się zmienia i... nie wiem. Wciąż nie wiem. 

Czegoś mi brakuje w tej książce. Jest bardzo krótka i pozostawia wiele wątków nierozwiązanych. Dlaczego właściwie rodzina została otruta? Jej członkowie są znienawidzeni przez społeczeństwo, ponieważ? Wszyscy zachowują się dziwnie, wręcz deprymująco działają na czytelnika. Mówią głupie z pozoru rzeczy i robią jakieś czynności z kosmosu. Samo zakończenie miesza w głowie i nie pozwala odnaleźć odpowiedzi. Miałam już w głowie wizję, że może te dwie siostry przez całą książkę były martwe i czytamy tylko o ich duchach, ale wiele wydarzeń to wyklucza. Są też absurdalne zdarzenia typu nagłe nawrócenie się mieszkańców i życie tych dwóch kobiet - dorosłych, które ubierają się w obrusy zamiast kupić nowe rzeczy.

Nie mogę powiedzieć, że to było złe. To już druga książka Jackson, która, ostatnimi stronami, sprawiła, że miałam otwarte ze zdziwienia usta i główkowałam bardzo długo, o co tu mogło tak naprawdę chodzić? Dla fanów gatunku godna polecenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz