Tytuł: ''Za żadne skarby''
Autor: Vera Falski
Seria: brak
Gatunek: obyczajowa
Wydawnictwo: Otwarte
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 438
Data wydania w Polsce: 06.05.2015
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Cena z okładki: 34,90 zł
Ocena: ★★★★★
Ewa spełniła swoje marzenie – wyrwała się z małej mazurskiej wsi, skończyła mikrobiologię. Właśnie wybiera się na staż naukowy do Paryża. Ma też całkiem sensownego faceta.
I nagle wszystko się kończy. Jeden telefon uruchamia bieg zdarzeń, jakich Ewa nigdy by się nie spodziewała. Dziewczyna wraca do zaściankowej rzeczywistości, do pijącego ojca i chorego brata. Przed nią wiele problemów, ale też miłość do utraty tchu. Co zrobi Ewa? Jedno jest pewne: za żadne skarby się nie podda!
***
Co taka horroromaniaczka jak ja robi z taką książką? Nawraca się!
Na tę popularniejszą stronę mocy starałam się przejść już dawno, ale nawet Nora Roberts nie zachęciła mnie do tego. ''Za żadne skarby'' zachwyciło mnie od razu szatą graficzną. Piękna, naturalna kobieta i cudowny krajobraz. Opis taki... przewidywalny. Zakończyłam zbiór opowiadań Christie i od razu zabrałam się za debiut (?) Very Falski i... Po dwóch dniach odkładałam przeczytaną książkę na półkę.
Początek był bardzo lekki (reszta książki nie odstaje) i dość przewidywalny. Zawsze coś psuje się, gdy coś się układa. Powód, dla którego Ewa spotkała ''księcia z bajki'' niezbyt świeży. On, w białej zbroi na swoim wierzchowcu ratuje ją przed bandą łotrów (w spodniach, koszulce i z dubeltówką odstrasza pijaną zgraję Cichego). Zabiera ją do pałacu i żyją długo i szczęśliwie (do swojej luksusowej willi i... nie określiłabym tego ''długo i szczęśliwie'').
Książka z czasem staje się thillerem, straszliwą pogonią, maskaradą uczuć, łapiącym za serce dramatem. W to wszystko autorka wplątała część historyczną i nawet osoby, które tak jak ja płakać po książkach nie lubią i rzadko to robią będą musiały powalczyć ze swoimi emocjami.
Jeśli chodzi o strony techniczne, książka jak na prawie pięćset stron jest lekka. Podczas czytania nie musimy jej ''łamać'', ponieważ kartki mimo tego, iż zostały dobrze sklejone, nie przylegają do siebie. Czcionka jak dla mnie wystarczająco duża, a rozdziały o odpowiedniej objętości.
Wszystko czyta się niewiarygodnie szybko, a autorka pisze z różnych perspektyw, różnymi stylami, np.
I ''Teraz pozostało tylko czekać. Jego konsultantki podkreślały znaczenie i moc rozłąki po ''zarzuceniu haczyka''. O ile dobrze zrozumiał ten mechanizm, przypominało to zasianie ziarna (oświadczyny) i zasilenie go substancjami odżywczymi (wizja szczęśliwego życia w następstwie ślubu).''
II '' - W Arkadii?
- I w Złotych Tarasach.
- Zajebiaszczo! Jaram się! (...) Weź, sista wyluzuj. (...) Faktycznie, zimno jak cholera w tej waszej Warszawce.''
III ''Ciemne dni nam nastały, Anielo. Nieustannie drżę o swoje życie. (...) Raz umknęłam ruskim żołdakom i przesiedziałam, sama nie wiem ile, w dziupli w wierzbie na mokradłach.''
IV ''Idiota myślący fiutem i co mu z tego przyszło? (...) Aleks szantażował go jak ostatni frajer. Dureń nie wiedział, na co się porywa. Albo przecenił swoje możliwości. (...) Choćby miał ją z gardła wydrzeć tej zdzirze, nie odpuści.''
Książkę polecam wszystkim. Nie jest to ciężka lektura, w sam raz na lato czy wiosnę, chociaż sprawdzi się zawsze. Zadziwiające jest to, jak nie doceniamy rodowitych twórców. Na szczęście dzięki Verze Falski mam ochotę na więcej polskiej literatury.
Wielką mam ochotę na tę książkę! Szkoda, że nie zapowiada się, bym miała ją przeczytać, przynajmniej nie w najblizszym czasie;(
OdpowiedzUsuńOstatnio katuję się wylacznie lekturami ciężkiego kalibru. Po przeczytaniu Twojej recenzji mam ochotę na taką opowieść :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę kupienia sobie tej książki dzięki tobie :)
OdpowiedzUsuńhttp://olczii-blog.blogspot.com/
Zaciekawiła mnie ta książka i może po nią sięgnę, ale najpierw muszę skończyć "12 prac Herkulesa" A.Christie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://marysiaofficialblog.blogspot.com/
Też uwielbiam Christie, ostatnio przeczytałam dwie, a jeszcze wcześniej dwie inne :)
UsuńNigdy o niej nie slyszalam alr wydaje mi sie byc bardzo ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńBlog z artystycznymi i profesjonalnymi sesjami zdjeciowymi.
http://moooneykills.blogspot.com/2015/05/geisha.html
Zupełnie nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńNooo, fabuła całkiem przyjemna, więc czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńkochamczytack.blogspot.com
- Zajebiaszczo! Jaram się! (...) Weź, sista wyluzuj. (...) Faktycznie, zimno jak cholera w tej waszej Warszawce.''- jakoś ten fragment mnie razi okropnie :D ale po książkę sięgnę, ciekawie o niej piszesz :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście są chyba 3-4 fragmenty w tym stylu :)
UsuńJa też nie jestem wielką fanką powieści romantycznych, ale ta już przekonała mnie samą okładką. :)
OdpowiedzUsuńmnie też książka się podobała.. a swoją drogą ma w domu identyczny kubeczek.. :)
OdpowiedzUsuńwidzisz ja do tego typu literatury podchodzę sceptycznie. Czytam niewielu autorów, bo zazwyczaj jestem zawiedziona ;P
OdpowiedzUsuńbrzmi świetnie! jako filolog polski z wykształcenia uwielbiam mieszanie stylów, emocji, dreszczyki ach i och:D
OdpowiedzUsuńRaczej wolę inne klimaty :)
OdpowiedzUsuńKsiążka fajnie się zapowiada i może kiedyś po nią sięgnę. Poza tym bardzo fajnie piszesz recenzje, przejrzyście, że aż miło chcę się czytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemna fabuła, więc chyba się skuszę :)
Mogę tak trochę głupio i nie na temat zapytać, co jest w szklance? :D
OdpowiedzUsuń