Follow Us @soratemplates

sobota, 23 czerwca 2018

ŻYWIOŁY LUKRECJI


Lukrecja – tytułowa bohaterka, która zdążyła już zdobyć serca czytelniczek w "Przebudzeniu Lukrecji" i "Owocach Lukrecji ", to wielbicielka zmysłowego życia i zdrowego odżywania, która dynamicznie rozwija swoją kulinarną pasję i rozkwita w miłości. Teraz staje przed nowym życiowym wyzwaniem: przygotowuje się do narodzin swojego pierwszego dziecka. Niełatwo pogodzić jej niepokoje i dyskomfort towarzyszące ciąży z rosnącym w zawrotnej prędkości zapotrzebowaniem na jej kulinarne warsztaty. Tymczasem nad życie miłosne nadciągają ciemne chmury – ukochany zdaje się mieć przed nią sekrety i coraz częściej gdzieś znika... Jak z nowymi wyzwaniami poradzi sobie bohaterka?
Jeśli tak jak Lukrecja uważasz, że zawsze warto podążać za marzeniami i wierzysz, że żywioły staną w końcu po twojej stronie, przeczytaj koniecznie tę książkę!






Już od długiego czasu myślałam o Lukrecji. O tym, co będzie dalej z jej szalonym życiem i co postanowią Wera i Claudynka. To chyba najlepsza recenzja dla tej książki. Otwierając trzeci tom, czułam się, jakbym wracała do przyjaciółki, której nie widziałam od dawna. 

Laura Adori musi być wspaniałą kobietą, bo nie wierzę, żeby ktoś zwyczajny mógł tak pisać o smakach i uczuciach jak ona. Pisząc kryminał, można czerpać wiedzę o ranach z Wikipedii, ale nie można opisywać kwiatów, przypraw, dźwięków i energii bez fascynacji nimi. Ta książka jest ezoteryczna, magiczna, pachnąca i kilka razy sprawi, że zaburczy wam w brzuchu,




Ma swoje minusy, prawda. Niektóre wydarzenia są tak przewidywalne, że aż chce nam się nakrzyczeć na bohaterkę i powiedzieć: Jak możesz być tak głupia? Nie widzisz prawdziwego sensu tych zdarzeń? Ale nie, nie, na ciężarną nie można krzyczeć. Przyznaję, że nie jestem osobą wierzącą w wróżby i magiczne sztuczki, więc niektóre momenty były dla mnie zabawnie fantastyczne, ale nie oszukujmy się, większość tej książki po prostu miała być zabawna. Claudynka nadal przyprawia mnie o spazmy, a bloga Lukrecji bardzo chętnie czytałabym w prawdziwym życiu.

Troszkę zabrakło mi rozwinięcia lub zakończenia pewnych wątków, np. tych z Werą i jej życiem uczuciowym, ale to może dobrze, bo tli się we mnie nadzieja, że Laura Adori jeszcze kiedyś złapie za pióro i dopisze kolejne losy Lukrecji... A może nie jej samej, ale jej Owoców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz