Tytuł: Twarz z lustra
Autor: Elżbieta Wichrowska
Seria: brak
Gatunek: biografia/historyczna
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 560
Data wydania w Polsce: 10. 2015 r.
Okładka: miękka
Cena z okładki: 39,90 zł
Ocena: ★★★★☆
Pewnego dnia na stół operacyjny młodej, stojącej u progu kariery pani neurochirurg trafia Włodzimierz, znany wydawca i kolekcjoner. To poznanie zmieni dotychczasowe życie ich obojga. Łucja, która rozstała się właśnie z mężem i pragnie zapomnieć o nienajlepszym dzieciństwie spędzanym na warszawskiej Pradze, zmuszona zostanie do poznawania dramatycznych i czasem bardzo tajemniczych spraw i historii swojej rodziny, kompletnie jej dotąd nieznanych. Włodzimierz dzięki Łucji pozna wreszcie tożsamość kobiety z portretu, która przez całe lata nie dawała mu spokoju. Twarz z lustra to opowieść o pragnieniu powrotu do źródeł i lęku przed własną tożsamością; o próbach rekonstrukcji świata przodków, o pasjach, miłości i nienawiści, które mimo upływu stuleci nie zmieniają się, tak samo cieszą i podobnie przerażają. To wreszcie opowieść o dokumentach, zjawach nie z tego świata i śledztwie, które powinno wiele ujawnić. Ale, czy tak się stanie?
Kontaktując się z wydawnictwami, wyraźnie podkreślam, że nie czytuję biografii. Nie przepadam, nie lubię, nudzą mnie, odpychają, nie obchodzi mnie czyjeś życie, zbyt dużo gadania o jednym... ''Twarz z lustra'' wzięłam za powieść... detektywistyczną z małym dodatkiem powieści historycznej. W sumie, do ostatnich stron miałam mały dylemat. W pewnym momencie autorka sama wspomina o tym, że czytamy powieść biograficzną. I tutaj przeżywam swoje małe nawrócenie...
Elżbieta Wichrowska zamiast żmudnej porcji dat, wiadomości i wydarzeń, podała nam wyrafinowaną, interesują powieść z fragmentami romansu, obyczajówki i nawet horroru. Wyczekiwałam stron zapełnionych zdjęciami. Autentyczne listy, z których sami możemy odczytać poszczególne słowa pisane dawną polszczyzną, czarno-białe zdjęcia, przedstawiające osoby żyjące kilkaset lat temu i miejsca, które być może już nie istnieją. Nie ukrywam, że te intrygujące dodatki przyspieszały czytanie i odrywały nas od czasami zbyt naukowego tekstu, co wyszło całej książce na dobre.
Niestety. Minus ode mnie za fakt, iż bardziej fascynowała mnie przeszłość niż teraźniejszość głównej bohaterki. Nie można powiedzieć, że była zła... Przeciwnie. Dało się ją polubić, postacie były wyraziste, pisarka ostro zarysowała ich charaktery i upodobania, a jednak powłoka nierzeczywistości trochę je odrealniła. Fakt, że dwieście lat temu żyła opętana Marianna, był bardziej wiarygodny, niż wyczuwanie ciąży przez rudą przyjaciółkę i ładunki wybuchowe, które nie uaktywniły się dzięki duchowi.
Nie mniej, jeśli lubicie powieści historyczne, w których sami możecie pobawić się w detektywów, zobaczyć poszlaki, odszyfrować kilku-wieczne listy i przyjrzeć się znanym postaciom od innej strony... Ta książka z pewnością jest dla was.
Raczej nie czytam powieścibiograficznych wiec i tym razem ssię nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książkomiłościmoja.blogspot