Follow Us @soratemplates

czwartek, 9 listopada 2017

ZDOBYĆ ROSIE. POCZĄTEK GRY


Poznaj losy najlepszego przyjaciela bohaterów powieści „Nic do stracenia”.

Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania.

Po skończeniu przygody z Anną i Ashtonem stwierdziłam, że po Moseley już nie sięgnę. Skusiłam się jednak na kontynuację, w której główną rolę gra Nate, zabawny kolega Taylora. Jego znakiem rozpoznawczym nie jest jednak poczucie humoru, ale zniewalająca ilość tekstów na podryw. Do tej pory zdobywał nimi serca wszystkich kobiet. Traci wiarę w swe możliwości, gdy poznaje Rosie.

"Zdobyć Rosie" to książka lepsza i gorsza od "Nic do stracenia". Czyta się ją przyjemniej i szybciej, Rosie i Nate (z czasem) nie są tak irytujący jak Annaton, ale historia jest prosta, naiwna, a element zwrotny jest do przewidzenia. Dodatkowo miała to być książka obyczajowa, a co akapit zwiększa się w nas poczucie, że fabuła ma doprowadzić do (wybaczcie) ogromnej orgii. Każdy rozdział to: 1. oczekiwanie na spotkanie i tęsknota 2. randka 3. gra wstępna 4. rezygnacja z seksu. I wszystko się powtarza. A kiedy już myślimy, że fabuła dobrnie do celu... Dostajemy komunikat, że dalsze losy bohaterów poznamy w części drugiej.

Najnowsza polska powieść Moseley to książka naiwna, zmieniająca się w dzieło erotyczne, ale też zawierająca trochę życiowej prawdy, bo nagminny podrywacz i myśliwy zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma życia bez miłości, a zraniona przez los kobieta dochodzi do wniosku, że samotność może chroni przed krzywdą, ale na pewno nie dodaje radości.

Drugą część przeczytam, żeby dowiedzieć się, czy Moseley poszerzy horyzonty, czy pozostanie przy płytkiej literaturze.  

2 komentarze:

  1. Historia Anny i Ashtona to jakaś pomyłka. Nie dałam rady dokończyć. Ciągle sobie mówię, że dan autorce jeszcze szansę, że może to był wyjątek. I tak każdy jej tytuł dodaję "do przeczytania". Ale nie wiem czy w końcu to zrobię :D Na razie za dużo książek leży przede mną, które chcę przeczytać bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pierwszą część i dziś mam zamiar zabrać się za drugą, bo to całkiem przyjemna historia :)

    Pozdrawiam!
    volusequat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń