Follow Us @soratemplates

niedziela, 12 listopada 2017

GDY TU DOTRZESZ


Fantastyczna układanka emocji i tajemnicy, piękna i niesamowicie inteligentna.


Życie Mirandy trochę się skomplikowało. Jej najlepszy przyjaciel Sal bez powodu obrywa od nieznajomego chłopaka na ulicy i zupełnie się od niej odsuwa. Zapasowy klucz do mieszkania, który jej mama chowa na wszelki wypadek, zostaje skradziony.

A potem Miranda zaczyna otrzymywać dziwne liściki i nie wie, co robić.
Łatwo byłoby zignorować pokręcone wiadomości, gdyby nie to, że ich autor wie rzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć, i z niesamowitą dokładnością przewiduje przyszłość. Jeśli tak, to Miranda ma jeszcze większy problem, ponieważ listy mówią, że ktoś ma umrzeć. Kiedy dostaje ostatni z nich, wydaje się już być za późno…

Przeczytałam już wszystkie książki pani Stead, jakie ukazały się w Polsce. Pierwsza była bardzo dobra, druga także. Polecałam je zarówno dzieciom jak i dorosłym, ale to, co pisarka pokazała w "Gdy tu dotrzesz" przerasta wszystko, co kiedykolwiek napisała.

Pierwszy raz tak bardzo zgadzam się z komentarzem na odwrocie książki. 
Fantastyczna układanka emocji i tajemnicy, piękna i niesamowicie inteligentna. Ciężko ująć to lepiej. Ta książka jest niezwykła, wzruszająca, zmuszająca do refleksji i niezwykle porywająca.


Główną rolę znów odgrywa dziecko, tym razem dwunastoletnia Miranda, która mieszka z mamą w obskurnym mieszkaniu, traci najlepszego przyjaciela, zyskuje kilku innych, pierwszy raz zostaje pocałowana, pomaga mamie przygotować się do teleturnieju, który może pozwolić im na coś innego niż resztki po zebraniach seniorów i karaluchy wychodzące z wanny. Miranda znajduje też listy. Bardzo dziwne, niepokojące, ale też ciekawe. Każdego dnia idzie kilka kroków za swoim (byłym) przyjacielem, mija Marcusa, nawet spoko gościa, który go pobił i totalnie stukniętego bezdomnego. No i próbuje pojąć podróże w czasie. 

Książka znów wygląda na kierowaną do dzieci. Wydaje się być niezwykle przewidywalna, lekko napisana i można ją pochłonąć w góra trzy godziny. Tak też myślałam do połowy lektury, ale później nie można się oderwać od czytania i wszystko zaczyna być pokręcone. Jimmy okazuje się być rasistą, Colin romantykiem, Annmarie chorą i nieszczęśliwą dziewczyną, Julia zranioną i stęsknioną bogaczką, Sal przytłoczonym nastolatkiem, który chce dojrzeć, mama zmęczoną i dzielną kobietą, Marcus mądrym i wrażliwym chłopakiem, bezdomny inteligentnym i zaskakującym mężczyzną, a Miranda... całkiem bystrym dzieciakiem. 

Nie mogę w tej recenzji zbyt dużo zdradzać, bo zepsułabym wam całą zabawę, ale zapewniam, że nie będziecie żałować czasu spędzonego przy tej książce. Nieważne czy macie dziesięć lat, osiemnaście, czterdzieści czy sześćdziesiąt. Pozostaje mieć nadzieję, że Stead będzie pisać, a wydawnictwa będą ją wydawać na całym świecie.

***

"Nie można tęsknić za czymś, czego się nigdy nie miało."

"Cóż, może i łatwo jest kogoś kochać, ale czasem trudno się zorientować, kiedy trzeba o tym na głos powiedzieć."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz