Follow Us @soratemplates

czwartek, 7 czerwca 2018

DUCH ZAGŁADY


DUCH ZAGŁADY TO TRZECIA POWIEŚĆ Z CYKLU „MANITOU”, KTÓRY PRZYNIÓSŁ MASTERTONOWI MIĘDZYNARODOWĄ SŁAWĘ I MIANO EUROPEJSKIEGO KRÓLA HORRORÓW 

Kobieta z wyprutymi wnętrznościami, rozszarpani na strzępy i poćwiartowani ludzie to pierwsze ofiary tajemniczej zjawy, która niespodziewanie pojawia się w Ameryce, niosąc śmierć i zniszczenie. Walka z demonem, swobodnie przemieszczającym się w czasie i przestrzeni, wydaje się beznadziejna. Jasnowidz Harry Erskine jest przekonany, że to kolejne wcielenie straszliwego Misquamacusa, wyrównującego rachunek za wszystkie krzywdy doznane przez Indian od białych. Apokalipsa zatacza tymczasem coraz coraz szersze kręgi. Wielkie miasta - Las Vegas, Chicago, Nowy Jork - zamieniają się w sterty gruzów całe budynki wraz z ludźmi zostają wciągnięte w głąb ziemi. Harry, jego duchowy przewodnik, indiański szaman Śpiewająca Skała oraz dawna przyjaciółka Karen stają do śmiertelnej rozgrywki z potworem, którego w przeszłości dwukrotnie udało im się pokonać...


Bardzo lubię Grahama Mastertona. Kiedyś każda jego książka mi się podobała, te nowsze są dla mnie czasem przyjemne, czasem jedynie przeciętne, ale serię Manitou pamiętam, choć czytałam pierwszy tom bardzo dawno. Jak dla mnie to takie typowe książki z cyklu horror. Jest duch, który w każdym tomie zostaje uśmiercony, ale koniec końców i tak coś się w nim jeszcze tli. Są bohaterowie pełni odwagi i pomysłów na pokonanie stwora i jest ta swoista, lepka atmosfera, którą Masterton potrafi stworzyć w sposób mistrzowski i spójny. Czytając w nocy można się naprawdę nieźle wystraszyć i mieć problemy z późniejszym odwiedzeniem łazienki (wiem z doświadczenia).


Cała ta seria jest strasznie w swoim stylu sprzeczna, bo z jednej strony autor jest takim bajarzem, trochę kojarzy mi się z Kingiem, opowiada i czaruje, uwielbia wtrącać sceny erotyczne, które czasem są wyjęte żywcem z pornografii, a czasem czułe i delikatne, a kilka stron później mamy wnętrzności rozrzucone na podłodze, obcięte członki, zmasakrowane ciała i morze krwi. Typowy Masterton. Groza jego powieści nie polega jednak na tym typowo ludzkim i filmowym czynniku jakim jest obrzydzenie, ale podsycana zostaje przez niezwykłe zjawiska, jak np. indiański demon. Jeśli spojrzy się na to w takiej rozsypce: seks, flaki i Indianie, to myślimy, że to jakieś głupoty i szkoda na nie papieru, ale nie, zaręczam wam, że to świetne powieści pełne grozy i napięcia.

Seria ma to do siebie, że nie trzeba jej czytać w całości. "Ducha zagłady" da się przeczytać bez "Zemsty Manitou", choć ja uwielbiam wychwytywać te smaczki przeznaczone dla starego czytelnika. Jeśli szukacie prawdziwego horroru z lewitującymi meblami, wywoływaniem duchów i z brutalnymi scenami, to musicie sięgnąć po serię Manitou.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz