Follow Us @soratemplates

sobota, 5 maja 2018

MINUTA CISZY


Literacki bestseller w Niemczech. 


Niemcy, lata 70. XX wieku. W szkole średniej małej nadbałtyckiej miejscowości trwa ceremonia żałobna ku czci Stelli, zmarłej tragicznie młodej nauczycielki języka angielskiego. Dyrektor szkoły prosi 18-letniego Christiana, syna miejscowego „rybaka kamieni”, by w imieniu nauczycieli oraz swoich koleżanek i kolegów wyraził żal po stracie lubianej i szanowanej przez wszystkich Stelli. Christian odmawia. Śmierć 30-letniej kobiety dotknęła młodzieńca w szczególny sposób – stała się jego osobistą tragedią, końcem jego pierwszej wielkiej miłości. 


„Minuta ciszy” to opowieść o dorastaniu. To również wyraz tęsknoty za trwałością oraz bliskością ukrytą między słowami a dwuznacznymi gestami. To chwila ugięcia się pod ciężarem pytania o sens istnienia, o istotę miłości i sposób na przezwyciężenie straty. 



Książki o objętości takiej jak ta są albo wybitne i znane na całym świecie ("Oskar i Pani Róża", "Mały Książę") lub giną w natłoku innych powieści i nie wyróżniają się niczym zajmującym. Tak było z "Nadzieją" Agnieszki Borys, którą czytałam ponad rok temu, a teraz nie potrafię jej streścić w nawet dwóch zdaniach. Obawiam się, że tak będzie też z "Minutą ciszy".

Zapowiadało się wspaniale. Musicie przyznać, że okładka robi wrażenie, a opis też zawiesza poprzeczkę dość wysoko. Cała historia też nie jest zła. To długi monolog Christiana, który właśnie siedzi na ceremonii, która ma na celu uczcić pamięć jego zmarłej nauczycielki angielskiego, a także pierwszej miłości i kochanki.

I tutaj zaczyna przeszkadzać zwięzłość tej powiastki. Brakuje budowania emocji, które może wydarzyć się wyłącznie przy dłuższej formie. Właśnie wtedy odkrywamy cechy bohaterów, które nie zostały powiedziane wprost. Ciężko utożsamić się z postaciami, które nie mają żadnego portretu psychologicznego. Poznajemy je wyłącznie z imienia, po kilkunastu stronach ich znajomość to już romans, a po kolejnych kilkudziesięciu następuje wypadek i śmierć Stelli. Oczywiście, chwila, w której Christian się o tym dowiaduje jest dla czytelnika bolesna, ale wydaje mi się, że znów zbyt zwięźle opisana.

"Minuta ciszy" to wspaniały pomysł i średnie wykonanie, choć nie mam tutaj na myśli pióra Lenza - przeciwnie - polubiłam styl tego autora i nabrałam ochoty na inne jego książki. Oby nie zawiodły mnie tak jak ta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz